Znowu to samo. Znowu ta sama scena, ciemny las, który otulony jest zaspą białego śniegu, gdzie na horyzoncie widać dopiero co zachodzące słońce.
W końcu ponad chmurami zalśniła srebrna tarcza księżyca. Mrok rozproszył ostatnie błyski padające z gęstwiny boru dały znać iż zbliża się coś potężnego. Stałam i gapiłam się uważnie w tamtym kierunku. Kilka tajemniczych mi stworzeń pędziło ku mnie ze zdumiewającą prędkością, a co najważniejsze z niezwykłą zwinnością i gracją co wprawiało mnie w chwilowe osłupienie.
Nagle dosłownie znikąd wyskoczyły cztery imponujące swymi rozmiarami cienie. Początkowo nie mogłam się zorientować z czym mam w ogóle do czynienia, ale ciche powarkiwania oraz niepewne ujadania uświadomiły mi w końcu, że są to wilki, ale żeby były takie wielkie?! I w dodatku żebym mogła rozumieć ich mowę?! To było po prostu chore!
Poczułam na sobie wzrok czarnego i chyba największego z pośród wszystkich obecnych wilka. Zbadał mnie wzrokiem od stóp po głowę, a zaś po chwili spojrzał na mnie ukradkiem. W końcu przemówił:
- Wybranka, też mi coś - prychnął, po czym zaczął wokół naszej dwójki zataczać kręgi w celu dokładniejszego przyjrzenia mi się. Ja ani drgnęłam. - Legendy na pewno się mylą. Ona nie jest nikim więcej niż tylko zwykłym i nic niewartym człowiekiem.
- Więc co z nią zrobimy? - spytała jakaś szara wilczyca.
Po jej głosie można było ocenić to iż jest ona dziewczyną, no przynajmniej w skórze wilka. Była z pośród wszystkich obecnych najniższa. Posiadała jasnoszarawą barwę oraz lśniące złotem ślepia.
- Wie o nas, a nie możemy pozwolić sobie na ujawnienie naszej prawdy - odpowiedział zaraz czarny wilk. - Więc musimy się jej pozbyć. Leah...
Nagle szara wilczyca spojrzała na mnie zadziornie. Przysięgłabym, że widziałam jak na jej psyku malował się podstępny uśmiech.
Poczułam nagle instynktownie, że muszę uciekać i wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię to źle się to wszystko skończy.
Nie pamiętam nawet kiedy zaczęłam biec, co jedynie widziałam to smugi czarnych kor potężnych sekwoi i brzóz.
Odwróciłam się i ujrzałam biegnące mym tropem cztery wielkie wilki, które były coraz bliżej i bliżej. W końcu potknęłam się o coś i upadłam niezdarnie próbując wstać, lecz było już za późno. Cztery wilki osaczyły mnie powoli tym samym okrążając mnie wokół mojej własnej osi.
W oddali było słychać wycie... wycie zupełnie innego wilka.
I w tym momencie urwał się mój sen. Szybko podniosłam się siadając na łóżku.
- Cholera - syknęłam. - Znowu ten sen. - mruknęłam pod nosem.
Smętnie spojrzałam na budzik. Wybijała właśnie godzina 3:40. Praktycznie zawsze się o tej budziłam bądź w jej granicy.
Opadłam bezwładnie na poduszkę w nadziei, że znów zasnę i że w końcu dowiem się co tak naprawdę zaczyna dziać z moją psychiką...
-------------------------------------------
Tak więc już zaczynać się będzie rozdział 1, a wraz z nim nasza wspólna przygoda. Mam nadzieję, że przez ten czas będziecie ze mną i mam nadzieję, że w miarę możliwości każdy rozdział będzie w miarę dobrze napisany, a co najważniejsze - ciekawy. Proszę, więc komentować, abym mogła wysłuchać waszej opinii na temat mego początku.
Pozdrawiam Kazumi - Chan... :-)
0 komentarze:
Prześlij komentarz